
Łosie u Rysia
Ostatni projekt wnętrz, nad którym pracowałam, był nadzwyczaj czasochłonny i trudny, a to dlatego, że trafił mi się niezwykle wymagający klient – ja sama. I mówię serio: całe szczęście, że jestem architektem, bo gdyby nie to, to jakiś inny architekt płakałby przez ostatnie miesiące po nocach. Co prawda, jeszcze nie wszystko jest gotowe, ale jedno pomieszczenie jest całkiem zadowalające, jeśli